wtorek, 9 października 2012

Kot i kot (babci)

Nic na to nie poradzę, że pracuję.
Długo pracuję. 
Tak jakoś wychodzi, że do domu wracam późno.
Córka Jedyna ma deficyt matki. 
Matkę zastępuje ojciec. Chyba, że pomaga matce.
Wtedy za ojca "dzierga" babcia.
Babcia to emerytowany pedagog.
Pedegog, który swoje pedagogiczne podejście do dziatek porzucił z chwilą odejścia na emeryturę.
Priorytetem babci jest kot.
Potem długo nie ma nic.
Po NIC pojawia się wnuczka.
Oprócz domowej wnuczki babcia posiada jeszcze w zanadrzu poza domową wnuczkę i dwóch wnuków.
Gdy w domu babci pojawiają się poza domowe wnuki w całym komplecie następuje zwarcie.
Kot chowa się do kanapy.
Babcia drży ze strachu...żeby się kot w pierzynie nie udusił.
W obecności wnuków babcia staje się nerwowa i krzykliwa.
Poza domowe wnuki troche gubią się w babcinej rzeczywistości...a moja CJ tłumaczy im:
" Bo babcia ma kota" 

I nawet nie wie to moje kochane dziecię, jak bardzo blisko jest prawdy.




p.s.
Dla TOZ-ów:
Kot ma sie dobrze, nikt mu ogona nie urywa.
Gorzej z babcią...jak nic ma kota... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz